31 marca 2021

Tajemnicze drzwi

  W pewnym miasteczku tak dużym, że wszystko w nim jest i tak małym, że wszyscy się znają, mieszka Diana. Codziennie chodzi ona do biblioteki, bo kocha czytać książki i zdobywać wiedzę, a do tego jest bardzo wszystkiego ciekawa. W bibliotece są takie drzwi, które zawsze są zamknięte, bo nikt tam nie wchodzi. Nie ma w nich jednak zamka, więc nie mogą być zamknięte na klucz. Pewnie nawet nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby je zamykać, bo wszyscy zapomnieli o ich istnieniu. Wszyscy, ale nie Diana, która bardzo jest ciekawa co za nimi się chowa. Któregoś razu, ukradkiem zajrzała do środka i zobaczyła, że są tam schody prowadzące do góry, ale nie weszła dalej. Nie wiemy jednak, dlaczego nie chciała wejść. Czy to ze strachu, czy z braku czasu. Po prostu nie poszła i już.

 - Jutro sprawdzę, co tam jest - pomyślała i poszła do domu. A jutro jest sobota, więc biblioteka będzie czynna cały dzień. W tym miasteczku wszyscy kochają czytać, dlatego biblioteka w soboty jest czynna dłużej niż w inne dni, bo aż do wieczora. Diana, jak tylko obudził ją ranek i pierwszy promień słońca, od razu chciała pobiec do biblioteki. Całe to poranne przygotowanie strasznie jej się dłużyło. Ale trzeba było ubrać się, umyć i zjeść śniadanie. Przecież nie mogła iść w piżamie.

 - Nareszcie mogę iść - pomyślała i wybiegła z domu, po drodze zawiązując szalik na szyi.
- Gdzie tak się śpieszysz?! - zawołał najlepszy przyjaciel Diany, Gabriel. 
- Do biblioteki! - odpowiedziała Diana i już jej nie było. Szkoda, bo Gabriel też szedł do biblioteki, ale że jego koleżanka pędziła, nawet nie starał się jej dogonić. W bibliotece os razu pobiegła do tajemniczych drzwi. Ponieważ nikt tam nie chodził, mogła bez problemu wejść do środka. Kiedy Diana znalazła się już za drzwiami, stanęła przy schodach prowadzących do góry, usłyszała szelest.
- Ktoś tam jest? - zdziwiła się, ale na wszelki wypadek o nic nie pytała. Uznała bowiem, że lepiej będzie nie ujawniać swojej obecności. Lubi być tajemnicza ta nasza Diana, bo znowu nie wiadomo, dlaczego nie chciała tej swojej obecności ujawniać. 
- To my, to my, to my...  . Twoje myśli, twoje myśli, twoje myśli... - odpowiedział jej głos. A właściwie głosy. Diana się trochę przestraszyła i zdziwiła jednocześnie, a jej ciekawość obudziła się na dobre. Powoli wchodziła po schodach na górę, nie chciała, by ten ktoś ja usłyszał. Kiedy znalazła się już na górze, osłupiała z wrażenia. Zobaczyła przed sobą miasto, ale wszystko było w nim ze słów, ludzie i zwierzęta też. Niektórzy mieli skrzydła. Wszyscy i dzieci i dorośli byli słowami. Potem Diana dowiedziała się, że ci ze skrzydłami, to uciekające słowa. Diana jako jedyna nie była ułożona ze słów; to znaczy nie wyglądała tak jak oni. wyróżniała się pomiędzy mieszkańcami tego miasta, a jednak czuła, że jest zupełnie taka sama jak oni, to znaczy cała była słowami, które nie mogą ułożyć się w żadne zdanie. 
 A ludzie słowa wołali do niej:
- Ułóż nas! Ułóż nas! Ułóż nas!... . - i Diana rzeczywiście zaczęła układać słowa w zdania. Słowa-ludzie i zwierzęta też, w ogóle o nic się Diany nie pytały. One same były pytaniami, odpowiedziami, teoriami, wiadomościami, listami i wypowiedziami. Diana miała je tylko ułożyć. Układał je tak. Jak w jej głowie układały się myśli. Te myśli były piękne i Diana czuła, że sama staje się piękna myślą. 
 
 - Wszyscy jesteśmy pięknymi myślami! - zawołała Diana do tych wszystkich zdań, które ułożyła. Układała myśli w słowa przez cały dzień, i nawet nie wybrała dla siebie żadnej książki. Kiedy już wyszła z biblioteki postanowiła, że będzie pisarką, bo układanie myśli w słowa bardzo jej się spodobało. 
 I rzeczywiście zostało pisarką; to ją nauczyło, że słowa mają wielką moc. Trzeba bardzo na nie uważać: na to co się mówi, co się pisze, co się czyta i czego się słucha. Słowa zawsze do nas wracają. I te dobre i te złe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz