Każdy z nas miał jakiegoś Misia do kochania.
Taki Miś nie ma uczuć, jest tylko zwykłym pluszakiem.
A my go kochamy.
On nie ma nawet zdolności kochania samego siebie, a my go
kochamy.
Kiedy mamy jakieś zmartwienie pytamy się go:
- Co mam robić, Misiu? - a on nic nie mówi.
Patrzy się tylko na nas z tą swoją poważnie uśmiechniętą miną.
No tak.
Bo co może powiedzieć pluszak?
Nic. Niby o tym wiemy, ale…
- Dlaczego nic nie mówisz, Misiu?
Przecież ja teraz potrzebuję twojej rady! –
Miś milczy.
Oczekujemy od niego pomocy, a on nic tylko patrzy i patrzy.
Nie może nic zrobić, jest tylko zwykłą zabawką bez żadnych
zdolności do jakichkolwiek uczuć, bez rozumu, a my go
kochamy. Sami powoli stajemy się jak ten nasz Miś.
Jak jakieś lalki, którymi można się bawić.
Dlaczego tak jest?
Bo mamy naturalną zdolność do pakowania swoich uczuć nie
tam gdzie trzeba.
Bo szukamy sami nie wiemy czego, znajdujemy jakiś środek
zastępczy w postaci Misia i cierpimy, chociaż doskonale
zdajemy sobie sprawę, że nasz Miś nic a nic dla nas zrobić nie
może, ponieważ my sami też nie możemy nic a nic zrobić dla
niego.
A przecież najlepszą pomocą we własnym nieszczęściu jest
możliwość pomocy komuś innemu.
Z drugiej strony, taki Miś nie ocenia, nie krytykuje, nie
krzyczy, nie ma o nic pretensji.
Właściwie to na wszystko się zgadza, ma czas i cierpliwość,
a co najważniejsze - zawsze JEST.
Nawet jak wszyscy nas
opuszczą – on wiernie siedzi na swoim miejscu, tak jak go
posadzimy.
To niewątpliwie duża zaleta.
My sami nigdy nie mamy ani czasu (nawet wtedy jak mamy),
ani cierpliwości (nawet nie chcemy mieć), wszystko nas
denerwuje, o wszystko mamy pretensje, a nawet jak jest
dobrze, to i tak znajdziemy sobie powód żeby było źle.
A może by tak zatrzymać się w tym pędzie nie wiadomo
dokąd?
Może tak warto poszukać głębiej?
Zastanowić się i nie być Misiem ani lalką?
Tylko zacząć być sobą!
Mieć uczucia, rozum i nie stawać się
przedmiotem dla innych, ani nie traktować innych jak
przedmiot.
BO JESTEŚMY LUDŹMI!
Anna Podhorodecka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz